Jednym z głównych źródeł, z jakich w swoich poszukiwaniach korzystają genealodzy, są bez wątpienia księgi kościelne. Obecnie coraz częściej dostępne online. Zarówno na stronach archiwów, jak i różnego rodzaju towarzystw i stowarzyszeń genealogicznych oraz instytucji zajmujących się digitalizacją i publikacją takich dokumentów w Internecie.
Zdarza się jednak, że jesteśmy zmuszeni odwiedzić osobiście parafię, w której poszukujemy informacji o naszych przodkach i sami musimi sfotografować interesujące nas źródła. Sposób w jaki to zrobimy będzie miał duży wpływ na jakość tekstu, z którym będziemy potem pracowali, próbując odczytać zawartość księgi.
Na co zwrócić uwagę fotografując tego typu zbiory i jak zrobić to dobrze? Odpowiedź na te pytania znajdziesz w poniższym tekście.
Oświetlenie
Jeśli ktoś myśli, że do wykonania zdjęć wystarczy dobrej jakości smartfon z aparatem, może się mylić. W przypadku kancelarii parafialnych, ale też i archiwów państwowych, jednym z największym problemów jest brak wystarczająco dobrego oświetlenia. Kancelarie są często umeblowane meblami o ciemnych kolorach, co zmniejsza odbijanie się światła wpadającego przez okno. A same okna? No cóż. Jeśli takowe znajdują się od innej strony niż południowa, to dodatkowo komplikuje sprawę. W takiej sytuacji pomieszczenie, w którym się znajdujemy jest niedoświetlone, co dodatkowo utrudnia fotografowanie. W efekcie końcowym tak wykonane zdjęcia mogą wyjść nieostre, poruszone itd.
Kilka lat temu zostałem poproszony o wykonanie zdjęć księgi członków Bractwa św. Barbary z parafii w Kujawach na Opolszczyźnie. Osoba, która wykonała zdjęcia wcześniej użyła do tego smartfona i dopiero po powrocie do domu zauważyła, że wszystkie są słabej jakości i nie da się odczytać zawartości sfotografowanej księgi. Swoje zdjęcia wykonałem apratem cyfrowym przy użyciu dodatkowego oświetlenia, którym wtedy dysponowałem (zdjęcie poniżej).
Do wykonywania fotografii zbiorów, o których tu mowa, można też użyć oświetlenia jakie zainstalowane jest w miejscu, w którym jesteśmy. Ale i w tym przypadku różnie bywa.
Jesieną zeszłego roku odwiedziłem jedną z parafii, z której pochodzą moi przodkowie. Chciałem sfotografować wybrane strony ksiąg chrztów, ślubów i pogrzebów. No i musiałem się wiele natrudzić, aby uzyskać zdjęcia dobrej jakości.
- Po pierwsze: kancelaria usytuowana była od północnej strony zabudowań. A sam budynek plebanii znajdował się w takim zaułku, że z żadnej strony nie wpadało przez okno światło dzienne.
- Po drugie: za oknem zaś było pochmurno i deszczowo, co powodowało dodatkowe zaciemnienie pomieszczenia.
- Dostępne na miejscu oświetlenie można było włączyć punktowo. Światło padało albo z jednej połowy sufitu albo z drugiej. Można też było włączyć oświetlenie całego sufitu. W dwóch pierwszych wariantach za każdym razem na fotografowaną księgę padał cień aparatu i/lub mojej dłoni (pierwsze dwa poniższe zdjęcia). Dopiero po włączeniu całego oświetlenia zdjęcia wychodziły w porządku (trzecie zdjęcie z galerii), aczkolwiek nie były one w 100% doskonałe (minimalnie widoczny cień dłoni i aparatu).
Wszystkie zdjęcia wykonane zostały z czasem otwarcia migawki od 1/30 do 1/60 sekundy. W pierwszym przypadku, nawet najmniejsze poruszenie aparatem w trakcie wykonywania zdjęcia, spowoduje, że zdjęcie to będzie nieostre (nie każdy sobie poradzi przy takim czasie otwarcia migawki). W drugim przypadku jest już nieco lepiej, ale też nie są to doskonałe warunki techniczne do fotografowania.
Kąt nachylenia
Na różnego rodzaju forach internetowych i grupach facebookowych można zauważyć, że często popełnianym błędem w przypadku zdjęć publikowanych przez użytkowników, jest zły kąt nachylenia aparatu w stosunku do fotografowanego obiektu (księgi, dokumentu itd.). Osoba wykonująca zdjęcie robi je – że tak to nazwę – z wysokości swoich oczu. W efekcie końcowym zdjęcie jest zrobione ze zbyt dalekiej odległości, co może utrudnić potem odczytanie zawartości sfotografowanego dokumentu (pierwsze dwa zdjęcia z poniżej galerii).
Gdy chcemy uzyskać jak najlepszy efekt końcowy, aparat powinien znajdować się bezpośednio (centralnie) nad fotografowanym dokumentem (trzecie zdjęcie z poniższej galerii).
Fotografuj całe strony
Warto pamiętać również o tym, aby – w przypadku ksiąg kościelnych – nie fotografować tylko interesującego nas wpisu, ale całą stronę, na której dany wpis się znajduje. Na poniższym przykładzie widać sfotografowany wycinek księgi ślubów z 1833 roku (parafia Brożec na Opolszczyźnie). Po powrocie do domu, osoba prowadząca poszukiwania, uświadomiła sobie, że nie pamięta w jakim roku miał miejsce ślub, którego wpis sfotografowała (nie zanotowała tego na osobnej kartce), ani na jakiej stronie księgi wpis ten się znajduje (paginacja znajdowała się w górnych narożnikach stron, a te nie zostały ujęte na fotografii).
W sprecyzowaniu roku, w którym zawarto ślub oraz uzupełnieniu innych brakujących informacji, pomogła dopiero rozmowa telefoniczna z proboszczem, który na miejscu przejrzał jeszcze raz księgę.
Jak więc widać, prawidłowe wykonanie zdjęć, nie jest takie proste, jakby się mogło wydawać. W celu uzyskania dobrej jakości, trzeba się niejednokrotnie natrudzić. Ale jak zawsze w tego typu przypadkach: nauka czyni mistrza. I każdy, nawet początkujący genealog, jeśli podejdzie do tematu poważnie, to sobie na pewno poradzi.